niedziela, 15 listopada 2015

Nowe wyzwania



Bardzo przyjemnie biega sie w zimniejsze dni, dlatego latem wybieralam raczej wieczory, kiedy juz troche upal minal, ale czasem to zbyt wielkie zimno mnie tez odpycha. Nastala prawdziwa jesien, wiec pogoda nie rozpieszcza nikogo, szczegolnie biegaczy. Najbardziej zniechecaja mnie te szare dni pelne mgly i za zimnego powietrza. No ale... nie ma slabej pogody, tylko sa slabe charaktery! Przez pare dni, gdy nastala juz ta jesienna aura, to ciezko bylo mi pozbierac sie i zrobic trening, ale wreszcie sie udalo i juz pogoda mi w ogole nie przeszkadza. Wrocilam do mojej starej trasy, ktora biegalam zima i dopiero uswiadomilam sobie, ze to juz prawie rok mojej przygody z bieganiem, a ja nadal nie mam dosc, a wrecz przeciwnie mam coraz wiekszy biegowy apetyt. Nie zawsze jest latwo, bo mimo tego, ze biegam systematycznie, to czesto zeby pobiegac musze wczesniej sporo powalczyc ze swoimi slabosciami. Wlasnie dzieki temu, ze to nie jest takie latwe, tak bardzo to lubie. W swoim pierwszym biegowym sezonie zaliczylam kilka biegow na 10 km i wymarzylam i wymyslilam sobie, ze ten swoj biegowy rok zakoncze nowym dla siebie dystansem, mianowcie polmaratonem. Zbliza sie on wielkimi krokami, bo wybralam Polmaraton Swietych Mikolajow, a do 6 grudnia juz wiele dni nie zostalo ;) Ciesze sie bardzo i nie moge doczekac. Gdyby ktos rok temu powiedzial mi, ze bieganie stanie sie dla mnie pasja i codziennoscia, a na dodatek, ze zalicze kilka startow i takie dystanse, to bym sie baaaardzo dlugo smiala. A jednak taka jest rzeczywistosc i to wszystko sie wydarzylo! I moja historia z bieganiem, to rowniez dowod na to, ze jesli czegos na prawde sie pragnie i wklada w to serducho, to mozna dotknac swojego Everestu ;)
No i w zwiazku ze zblizajacym sie polmaratonem mam jeszcze wieksza motywacje do treningow. Jesli chodzi o sam bieg, to w ogole nie planuje zadnego konkretnego czasu, bede delektowac sie tym dystansem, sprawdzac moje nogi, miesnie, glowe i po prostu cieszyc sie bieganiem :) 
Dawno nie bralam udzialu w imprezie biegowej, wiec fajnie bedzie znow zobaczyc duza ilosc milosnikow biegania i sprawdzic rozslawiony Polmaraton Mikolajow w Toruniu. 

Tymczasem male wspomnienia z innych biegow:







wtorek, 15 września 2015

21,097 i 53 Bieg Westerplatte


Bardzo zalezalo mi zeby wakacje zwienczyc jakims fajnym nowym dystansem i nawet pomyslalam o dystansie polmaratonu i.. udalo sie! W ostatnia niedziele blogiego wypoczynku koledzy z ekipy Paluki Running Team pomogli mi sprobowac i pokonac pierwszy raz ponad 20 kilometrow. Jeszcze raz wielkie dzieki Arek i Marek!!! :) Bylo bardzo fajnie, spokojny i dosc rowny bieg, tempo byc moze troche zbyt zachowawcze, ale to pierwszy taki dystans w moim wykonaniu, nie chcialam sie zniechecic, krecic swietnego wyniku, tylko po prostu zobaczyc jak moj organizm poradzi sobie z taki wyzwaniem i w ogole jak smakuje tyle kilometrow w nogach, plucach i glowie. Było świetnie, czas cos kolo 2h 19m, wiec bylam zadowolona. Ciekawilo mnie czy na drugi dzien beda meczyc mnie wielkie zakwasy, ale obylo sie bez. Spodobal mi sie bardzo ten dystans i juz nie moge doczekac sie oficjalnego startu w polmaratonie!
Ale to juz bylo jakis czas temu, natomiast w ta sobote zaliczylam kolejny start na 10km - 53. Bieg Westerplatte w Gdansku. Kilkanascie zapalencow z Paluk,wspolny wyjazd o 6 rano i ruszamy przed siebie. Mialo byc cieplo, ale okazalo sie, ze tego dnia ladnie nie bedzie. Bardzo ciekawe miejsce biegu, dalo sie wyczuc niesamowita aure wokol tego miejsca, do tego przeklimatyczne morze o tej porze. Przed samym biegiem bardzo zimno, ale podczas samego biegu pogoda bardzo sprzyjala, bylo chlodno, ale nie wialo za bardzo, wiec idealnie. Trasa tez bardzo fajna i przyjemna, mozna bylo wykrecic na prawde fajny czas. Mala rozgrzewka przed biegiem, zaliczenie toalety i ustawienie sie w swojej strefie biegowej. Pierwsze dwa, trzy kilometry ukladaly sie super, bardzo lekko mi sie bieglo, w fajnym tempie, az nagle okazalo sie, ze niestety lekkie problemy z pecherzem - trzeba bylo nie pic tyle izo przed biegiem.. :P No ale coz, trzeba bylo biec dalej! Taki problem troche hamowal mi ruchy i wprowadzal dyskomfort, ale jakos udalo sie mimo wszystko utrzymac niezle tempo i pobiec na najlepszy czas w zyciu jak dotad. Wyszlo 53:04 i jestem zadowolona, bo to zawsze urwane minuty, sekundy, kolejny progres i maly sukces. Choc po biegu nie czulam zmeczenia, a na drugi dzien zakwasow, co moze mowic tylko tyle, ze to nie byl bieg na sto procent i lekki niedosyt przemknal przez glowe, ale szybko mnie opuscic, bo najwazniejsza jest przyjemnosc i radosc z biegania, a ich akurat bylo mnostwo tego dnia.
Caly bieg moim zdaniem bardzo fajnie zorganizowany, duzo biegaczy(ponad 3500) i ciekawe miejsce, a dla mnie przede wszystkim kolejna swietna biegowa przygoda. To najstarsza biegowa impreza w Polsce i bardzo ciesze sie, ze wzielam w niej udzial. Po biegu oczywiscie spacerek po Gdańsku, maly przystanek nad morzem, a potem juz Stare Miasto. Kazdy z nas pobil swoja zyciowke, wiec musielismy to uczcic, zrobilismy to za pomoca pizzy, no przeciez trzeba uzupelnic weglowodany :D Potem mila i bezpieczna podroz do domu - to byla swietna sobota, oprocz emocji biegowych, to rowniez czas spedzony w swietnym towarzystwie ;)  Mam nadzieje, ze jeszcze wiele takich wypadow przed nami!












piątek, 28 sierpnia 2015

Coraz dalej...

Na wakacje mialam kilka biegowych pomyslow i ciesze sie ogromnie, ze prawie wszystkie udalo sie spelnic. Co prawda, sporo bylo tez odpoczynku, bo o to przeciez tez w wakacje chodzi, ale i tak powspinalam sie troche po mojej biegowej sciezce. Poodkrywalam nowe, piekne trasy w okolicy, bo uwielbiam biegac w otoczeniu przyrody, a dookola sporo takich terenow. Spotykam a nich ciekawych towarzyszy w postaci zajaczkow, saren, czy bocianow. Ostatnio czesto biegam przy zachodzie slonca i podziwiam jeszcze bardziej moje okolice i uwielbiam lapac to juz na szczescie coraz chlodniejsze powietrze. Troszke sie rozbiegalam i zaliczylam kilka dluzszych biegow, dzisiaj na przyklad wyszlo 15,5. Na razie zachowawczo, sprawdzam nogi, nie robie tego szybko, ale lubie biegac dluzsze dystanse i chce zakonczyc wakacje przebiegnieciem dystansu polmaratonu - dam znac, czy mi sie udalo, mam jeszcze kilka dni! Niezle minelo mi te kilka miesiecy biegania, w zyciu nie podejrzewalam siebie, ze stac mnie na regularne bieganie i takie dystanse! Ogromnie sie ciesze, ze tak mnie to wciagnelo, bo oprocz fizycznych aspektow, dla mnie ogromne znaczenie ma to, ze ten sport niesamowicie wplywa na charakter. Mozna obudzic w sobie kogos na wzor wojownika, ale stworzyc wiele innych pozytywnych cech, pokora dla mnie zdecydowanie przoduje. Uwielbiam ta prace nad soba i moment w ktorym widze progres - dostaje wtedy skrzydla i moge leciec dalej, tyle, ze juz ze zdwojona sila :)) Wyniki nigdy nie byly moim priorytetem, a frajda, ktora tworzy sie przy okazji biegania jest dla mnie najwazniejsza. Ciesze sie, ze nadal przy tym trwam i ze sciganie liczb mna nie zawladnelo, bo to czesto odbiera przyjemnosc i najwieksza radosc z tego pieknego sportu.
Endorfiny szaleja nie tylko przy tempie 4:00, ale rowniez o wiele wolniejszym i to kolejny dowod na to, ze czerpac pozytywne emocje z biegania moze profesjonalista i totalny amator, ktory biega nie patrzac na zegarek.
Widze, ze ta praca, ktora wkladam, czas, ktory poswiecam i wreszcie energia i zaangazowanie sprawiaja, ze czuje sie coraz lepiej na biegowych sciezkach, biega mi sie o wiele lzej i dzieki temu moge pokonywac nowe bariery. Teraz dla mnie priorytetem jest 1/2 i chce w tym roku przebiec chociaz jedna taka impreze. Zostac polmaratonczykiem, to cos niesamowitego i mam nadzieje, ze ja tez na wlasnej skorze(a raczej miesciach) przekonam sie jak to jest.

Mam tez wieksze wsparcie od rodziny, bo moi nablizsi rowniez zaczeli biegac! Ciesze sie bardzo, ze chca sprobowac jak to jest, pracowac nad soba i wreszcie zrobic cos dla wlasnego zdrowia i samopoczucia. Kibicuje im ogromnie i jestem dumna! Moja mama przebiegla dzis 5,5 km i jest moim bohaterem! Rosnie mi w domu konkurencja... :P Zartuje oczywiscie i mam nadzieje, ze beda w tym trwac!!! Kto wie moze kiedys rodzinnie pobiegniemy na jakies imprezie biegowej, bo siostry tez coraz bardziej zaprzyjazniaja sie z bieganiem i ciesze sie, ze moge biegac z takimi fajnymi osobami obok ;)





Aaa, oczywiscie bieganie to nie wszystko. Lubie pracowac nad calym cialem nie tylko poprzez bieg, ale rowniez cwiczenia w domu. I tutaj tez czuje sie lepiej, wiec jak widac nawet bez urzadzen na silowni mozna co nieco poprawic. Zaczelam cwiczyc z mysla o tym, ze to rowniez pomoze mi w bieganiu, poza tym zeby pozbyc sie kolek, no a przy okazji pojawilo sie pare miesni i lepsza figura. Fajnie, ze bieganie spycha mnie rowniez do innych rzeczy, naukowo tez dzieki bieganiu sie rozwijam, bo uwielbiam czytac artykuly zwiazane z bieganiem i szeroko pojmowana aktywnoscia :P Same pozytywy jak na razie, bo jak dotad nawet zadna kontuzja wieksza sie nie pojawila. Tylko biegac!!! :)





środa, 26 sierpnia 2015

Rajd Rowerowy

 W niedziele, po fajnym biegowym piatku i dluzszym wybieganiu w sobote przyszedl czas na regeneracje i rekreacyjny rajd rowerowy. Po raz pierwszy w moim miescie, wreszcie w Żninie cos fajnego dla milosnikow rowerow. Przyjemna, ponad 20 kilometrowa trasa, sporo, bo kolo 300 uczestnikow i sportowa atmosfera.Calkowicie darmowy rajd, a pakiet startowy solidny, bo oprocz ciekawego numeru startowego dorzucili nawet koszulke techniczna, przyda sie, oj przyda i pamiatkowy medal na koniec! :)
Start na rynku, przerwa po okolo dziesieciu kilometrach w Wenecji, tam chwila odpoczynku, sporo nagrod do wygrania(nawet rower!) i ruszamy dalej. Pogoda idealna, bo chlodno, ale jednak nie popadalo, wiec uciekac nie trzeba bylo. Troszke gorek po drodze, ale trasa i tak nie trudna i finisz w ciekawym miejscu, bo w miasteczku western, a tam nawet jedzenia na nas czekalo. Prawie po kazdym biegu na biegacza czeka grochowka, wiec ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu tutaj na szczescie jej nie bylo :P Ludzie bioracy udzial w rajdzie bardzo pozytywni, kilka milych, przelotnych rozmow, fajnie widziec, ze w przeroznym wieku mozna swietnie bawic sie na rowerze.
Bardzo lubie oprocz treningow biegowych porobic cos innego i czesto wykorzystuje wlasnie rower, wiec super bylo wziac udzial w takim rajdzie i zobaczyc jak jedzi sie w duzej grupie.
Mam nadzieje, ze za rok rowniez bedzie!






niedziela, 23 sierpnia 2015

Gąsawska Masakra

Bieg w Gąsawie był jednym z najcięższych biegów dla mnie, ale zarazem najpiękniejszym, bo trasa mimo, że nie łatwa, to bardzo urokliwa, a na mecie moi najwspanialsi mali kibice i reszta rodzinki.
W Gąsawie przed samym biegiem odbyło sie kilka treningow, ale ja mialam okazje byc tylko na dwoch i juz wtedy widzialam, ze trasa potrafi dac w kosc, ale dzieki temu jest tez unikatowa i ukonczenie takiego trudniejszego biegu moze dac wieksza satysfakcje.
Akurat przed startem mało biegałam, więcej było innych aktywności, wiec nie spodziewałam się super wyniku, ale mimo wszystko chciałam pobiec, bo nie wyniki są najważniejsze. Rzadko albo niewiele rozciagam sie przed biegiem, wiec tylko troche potruchtalam, kilka sklonow i czekam na bieg. Inni biegacze rozgrzewali sie przy Zumbie, moja siostra tez bardzo chciala, to chwile jej potowarzyszylam, ale to zdecydowanie nie dla mnie :D Najpierw odbyly sie biegi dla dzieci, ktore ja strasznie lubie, bo fajnie, ze oprocz glownego biegu sa tez dystanse dla innych, no i radosc maluchow z medali na szyi tez jest urocza :) Kilkanascie minut do startu, pare chwil wczesciej startowalo jeszcze sporo osob na kijkach, fajnie, ze byla rowniez rywalizacja pomiedzy wielbicielami Nordic Walkingu.W koncu czas na nas, biegaczy. Chwila czekania na starcie... 3, 2, 1 i ruszamy. Mnie troche ponioslo i z przodem za bardzo pobieglam i troszke za szybko, czego zalowalam potem, bo troche sil zabraklo przez to pozniej, ale zycie. Trasa ciekawa, bo sporo natury, ktora uwielbiam, ale srednio biegnie sie po takich bardzo piaszczystych, waskich terenach, a dookola przez dlugi odcinek tylko... kukurydza. Trzeba bylo troche pod nogi uwazac, zeby sie nie wywrocic, bo sporo drzew na niektorych odcinkach, wiec i korzeni, ale wszyscy, chyba, dali rade. Bylo bardzo upalnie, wiec idealnie, ze na dwoch punktach pojawili sie strazacy z wezami i woda, ja nigdy nie omijam takich efektow specjalnych na trasie. Bylo w miare spokojnie i fajnie, az do 7, 8 kilometra, gdzie te nieszczesne podbiegi sa, a zwlaszcza jedna gorka. Wiekszosc trasy bieglam niestety sama, bo akurat bylam pomiedzy dwoma grupkami, gonilam tych z przodu, ktory biegli dosc szybkim tempem, ale dogonic nie moglam, a za to tempo tych za mna juz za wolne dla mnie.
Srednio sie biegnie w takim zawieszeniu, ale pewnie i pozytywy sie znajda.
Przetrwalam gorke, ani razu sie nie zatrzymalam, a nawet koncowke, z gorki, troszke przycisnelam i na mecie pojawilam sie z wynikiem 55:35. Otarlam sie prawie o swoja zyciowke(55:19), co na tej trasie bylo niespodziewane :)  Choc z drugiej strony gdyby nie to szarzowanie na poczatku, moze byloby jeszcze lepiej? Tego juz sie nie dowiem, ale patrzac juz teraz z perspektywy czasu to bylo warto wziac udzial(zreszta zawsze warto biegac), jestem zadowolona i ciesze sie, ze zaliczylam Gasawska masakre i oczywiscie za rok znow zamierzam sie pojawic :))
I super, ze tak licznie pokazala się ekipa Pałuki Running Team, czyli ekipa swietnych zapaleńców! :)







sobota, 11 lipca 2015

Gorąąąąąco!

No i nastalo wreszcie lato, a co za tym idzie i wakacje. Strasznie fajnie miec wiecej czasu na roznego rodzaju aktywnosci, tylko na wiekszosc z nich troche za goraco jednak sie zrobilo. Dopiero teraz widze, jak przyjemnie biegalo mi sie zima, ale ze wszystkiego jest jakies wyjscie, bo mozna troche sobie poradzic ze sloncem biegajac albo wczesnie rano, albo pozno wieczorem. Dla mnie jest jednak trudniej, bo mialam dotychczas dosc regularne pory biegania, a tu trzeba troche pokombinowac ;) ale moze dzieki temu wreszcie sprobuje biegac rankiem i bede robic ro regularnie? I kolejny plus upalnych dni, to mozliwosc plywania i wylegiwania sie na plazy. Ja zdecydowania wole to pierwsze! Za to nie obrazilam sie na pogode, gdy kilka dni temu spadl deszcz i nawet wykorzystalam ten dzien na bieganie! Fajnie bylo, choc jednak troche przyjemniej jest kiedy na twarz spadaja urocze platki sniegu, niz wielkie krople deszczu :D
Ostatnio troszke bardziej skupilam sie na innych aktywosciach fizycznych niz bieganie, ale przeciez nie samym bieganiem czlowiek zyje. W dizecinstwie strasznie duzo czasu spedzalam na rowerze i wrocily tamte czasy, bo wlasciwie codziennie sporo na nim jezdze, sama przyjemnosc, a jeszcze trening dla ciala. Do tego wiecej cwiczen abs i ukochana skakanka oczywiscie :) Za to przez pierwszy tydzien wakacji wlasciwie nie robilam nic, to bylo totalne ochloniecie od wszystkiego, po to zeby troche odpoczac i nabrac sil na reszte wolnego czasu. Zalozylam sobie fajne sportowe cele na te prawie dwa miesiace i mam nadzieje, ze na koncu bede z siebie zadowolona.
Ostatnio na moj trening wpadla moja dobra dusza z aparatem i stad pare zdjec ;)
Aktywnych i szczesliwych wakacji na wszystkich!


                                             


plankt -ulubione cwiczenie.
                                                       efekty biegania w deszczu ;)



                                                                                                                       

                                   

                                       

poniedziałek, 15 czerwca 2015

passion

Pilka nozna zawrocila w mojej glowie juz strasznie dawno temu i troche zaluje, ze jednak nie zajelam sie tym bardziej profesjonalnie. Ale radosc ogromna mam nadal za kazdym razem kiedy mam okazje troche pobyc na boisku i wybiegac przerozne emocje. I naleze do tych, dla ktorych ogladanie meczy ma jednak wiekszy sens i powoduje nie rzadko przyplyw ciarek.
Ciesze sie i doceniam wlasciwie, ze mam pasje na roznych plaszczyznach zycia, bo dzieki temu jest ciekawie i moge przezywac i chlonac sporo niesamowitych chwil. Uwielbiam odwiedzac i odkrywac rozne miejsca wokol siebie, ktore na pierwszy rzut oka nie wydaja sie tak magiczne jakimi okazuja sie potem. Jesli istnieje pasja do poznawania nowych ludzi, to tez ja posiadam. Niesamowite jest to, ze dzieki ofiarowaniu ludziom szansy na to, zeby pokazali nam wiecej niz tylko pierwsze wrazenie daje nam mozliwosc poznania przeroznych postaci. Muzyka, to kolejna bardzo doceniana przeze mnie swego rodzaju wartosc w zyciu, mi daje ona przede wszystkim wiele mozliwosci i dzieki niej moge przywolac mase dobrych wspomnien. Wolnosc, to chyba jedno z moich ulubionych slow, ktore laczy wszystkie moje pasje  w calosc. Kazdy z nas powinien dazyc do tego, zeby w zyciu sie spelniac i po prostu moc byc w pelni soba i odwaznie identyfikowac sie z tym, co tak na prawde dla niego jest wazne. 




wtorek, 9 czerwca 2015

owocowe love

Na spora liczbe osób elektrycznie działa czekolada, a ja za to mam wielka slabosc do owocow. Uwielbiam chyba wszystkie, a o tej porze roku najbardziej, bo jest duzo zdrowych, naturalnych, a co najfajniejsze pyyyysznych owocow. Nigdy nikt nie musial zmuszac mnie do aplikowania naturalnych witamin, to zawsze byla sama przyjemnosc, z warzywami mam podobnie, ale jednak owoce bardziej kusza. Na moim talerzu kroluja teraz truskawki w przeroznej postaci, jako jeden ze skladnikow owocowej salatki, jako smoothie, sorbet, czy dodatek do wody. I przy okazji dowiedzialam sie, ze ma wiecej witaminy C niz cytryna, ktora tez zreszta uwielbiam ;) Fajnie kiedy okazuje sie, ze cos co lubie ma tez sporo odzywczych plusow. Lody, ktore o tej porze roku sa glownym dostarczycielem cukrow mozna tez w calkiem ciekawy sposob laczy, ja uwielbiam jesc je z arbuzem, albo musli. Za to z ciekawosci sprobowalam ostatnio ogorkowych lodow i jednak wole inne smaki!
Wracajac do owocow, to jest ich tyle, ze kazdy ma z pewnoscia swoje ulubione, moi faworyci to zdecydowanie jablka, banany i kiwi, a z tych sezonowych to  truskawki, ale zreszta wszystko co znajde w ogrodku, od agrestu, malin, po brzoskwinie czy sliwki. No i najlepiej smakuja tak prosto z drzewa, czy krzewu.. :D





                                     woda+ plaster limonki, pomaranczy i cytryny, pycha!

sobota, 23 maja 2015

Nowe doświadczenia

Nie mam czasu ostatnio pisac tutaj cokolwiek, ale nie moge odpuscic sobie napisac co nieco o dzisiejszym biegu  ;) Wzielam udzial w 6 edycji Biegu Papiernika w Kwidzyniu - troche daleko, trzeba bylo wczesnie wstac, ale z pewnoscia bylo warto! Niewyspalam sie, bo jakos srednio sypiam dzien przed biegami, zreszta z meczami mam tak samo, wiec lekko ziewajaca dotarlam do Kwidzynia. Przywitala mnie chmura ludzi, oprocz mnostwa biegaczy, bylo rowniez mnostwo kibicow, a to zawsze cieszy. To jedyny bieg jaki znam, ktory jest darmowy, a organizacja na bardzo wysokim poziomie; byly i pakiety startowe z czapka, kalendarzem, woda i jeszcze piekne medale! Do tego posilek po biegu, losowanie nagrod, nie zabraklo na trasie dla nikogo wody, a po biegu mozna bylo liczyc jeszcze na kolejna porcje mineralnej i izotoniki. Nie planowalam zadnego czasu, chcialam po prostu jak najlepiej pobiec i miec z tego ogromna radosc, ale zastanawialam sie bardzo na ile stac mnie na dzis, gdy ostatnio za duzo nie biegalam, a w poprzednim, pierwszym starcie miesiac temu zeszlam troche ponizej godziny, choc na luzie. Byly strefy czasowe, czyli wyniki na ktore mniej wiecej polujemy, ja rzucilam sobie haslem moze 55, ale jakos spontanicznie ustawilam sie duzo bardziej z przodu, bo bylo wiecej luzu niz na tylach. Mialam nadzieje, ze nie poniesie mnie euforia i nie zalapie tempa biegaczy, ktorzy faktycznie biegna na czas w okolicach 45 minut. Pierwsze dwa kilometry minely mi szybko, moze troche za szybko, bo nie wytrzymalam tempa z poczatku i kolejne 5 bieglam troche slabiej. Wlasciwie pierwsza piatka byla dla mnie nie za fajna, zaczely bolec mnie nogi i troche nie moglam wpasc w rytm, ale dobra muzyka w glosnikach niosla mnie :D Zahaczylam chyba kazdy punkt z woda, ta do picia i ta tryskajaca, do ochlodzenia; fajne zaskoczenie, bo byly jeszcze gabki. Trasa byla ciekawa, bo przebiegalismy przez plac firmy, ktora organizowala bieg, czyli International Paper, a tam pare grup pracownikow, ktorzy kibicowali plus w kilku innych miejscach bylo na prawde sporo kibicow, przybijali piatki, kibicowali - pozytywne to bardzo! Przez cala droge przesluchiwalam nowa plyte jednego z ulubionych i najbardziej inspirujacych mnie artystow, ale na ostatni kilometr wlaczylam piosenke w innych klimatach i sprawdzila sie swietnie, bo wbieglam na mete z nowym czasem, 55:19. Strasznie fajnie jest pokonywac wlasne granice slabosci i widziec wlasny rozwoj, wiec to byl tak troche najgorszy bieg, a stal sie najfajniejszym. I tak to co najbardziej mnie cieszylo, to medal :D Wiedzialam, ze jest limit i nie starczy dla wszystkich, wiec byla usatysfakcjonowana. Pierwszy raz bylam na biegu gdzie uczestnikow liczy sie w tysiacach, bylo ponad 3000 biegaczy, a ja z moim wynikiem bylam 1988. Te wszystkie liczby sa dla niektorych powodem do biegania, a dla mnie nie sa tak wazne, to co bardziej sie liczy dla mnie to emocje, atmosfera, nowe doswiadczenia, przygoda, przekraczanie wlasnych granic, poznawanie siebie na przerozne sposoby.





Medal wisi juz na mojej 'medalowej polce' ;) 

niedziela, 3 maja 2015

debiut

Tydzien temu pierwszy raz poczulam atmosfere biegowych imprez ze strony biegacza, a nie kibica i spodobalo mi sie bardzo. Fajnie jest byc czescia tej grupy osob, ktorzy w bieganiu widza cos wiecej niz tylko ruch. Z racji tego, ze to moj pierwszy taki bieg, to nie mam porownania, ale moim zdaniem Bieg Hopfera w Janowcu  jest na prawde porzadnie zorganizowany i bede wracac tam chetnie z pewnoscia ;) Jest cos niesamowitego w takich wydarzeniach, czuc w powietrzu jakas fajna aure, ja przynajmniej mam maly dreszczyk emocji widzac, a co dopiero biorac udzial w takim wydarzeniu.
Jesli chodzi o sam bieg, to bylo na prawde przyjemnie, dobrze jest otaczac sie fajnymi ludzmi na trasie :D Czas nie mial dla mnie zadnego znaczenia, ale udalo zlamac sie godzinke, wiec calkiem niezle. Pierwsze o czym pomyslalam po skonczonym biegu, to gdzie by tu znow pobiec, nie wiem czy inni tez tak mieli, ale ja po pierwszym biegu jestem totalnie zachecona i pare razy w roku na pewno przebiegne sobie takie biegi. W czerwcu mam zaplanowany Color Run w Poznaniu i byc moze Bieg Nocny w Toruniu; mam nadzieje, ze uda sie odwiedzic(czyt. przebiec) obydwa!
Wiekszy dystans chce przebiec dopiero pod koniec roku, mam nadzieje, ze moj pierwszy polmaraton w zyciu bedzie udany! :))





tydzien temu bieg, ale nie opadalam na laurach,, w tygodniu zrobilam troche cwiczen z moja ulubiona skakanka, do tego bieganie i cwiczenia abs :)





jest coraz cieplej, dlatego najczesciej biegam wieczorami, kiedy juz jest pogodowo lzej!



poniedziałek, 20 kwietnia 2015

za duzo wolnego...

dopiero teraz, kiedy moge po dwoch tygodniach znow biegac, cwiczyc i robic z aktywnoscia co chce, doceniam tak na prawde jak jest to dla mnie wazne i jakiego daje kopa! Odpoczac porzadnie trzeba co jakis czas, ale taka abstynencja byla dla mnie juz meczaca i za dluga - jakos tak nie lubie nic nie robic. Ale mimo wszystko te dwa tygodnie minely mi calkiem fajnie, nadrobilam niektore rzeczy, na ktore zwykle brak czasu i z dystansem spojrzalam na to co dotychczas robilam na treningach, no i  stwierdzilam, ze troche sie ociagam. Wiec ta przerwa w sumie byla potrzebna, zeby zauwazyc co trzeba bardzo poprawic, co mniej, z czym powalczyc, co pozmieniac. Dzisiaj pierwsza przebiezka, mam nadzieje, ze forma nie spadla do zera :D a tak serio, to calkiem sie ciesze!

Obok sportu, druga rzecza, ktora spedza mi sen z powiek to podroze, ktore uwielbiam i ktore dostarczaja mnostwa doswiadczen, emocji i wrazen. I tak ostatnio spontanicznie odwiedzilam dwa miasta, ktore uwielbiam; Poznan i Torun. Z fajnymi ludzmi, to wszedzie jest fajnie, ale warto i dobrze jest odwiedzic czasem inne zakatki. Poza tym te dwa miasta maja byc niebawem moimi biegowymi przystankami(ze wzgledu na polmaratony i nie tylko), wiec tym bardziej ciekawie bylo sie ostatni raz spotkac z nimi bardziej biernym charakterze ;)

Torun zwiedzony rowniez do gory nogami!
mam wrazenie, ze pogoda calkowicie mnie lubi, bo znow potowarzyszy mi dzis na treningu slonce!
Pogoda tez moze zmotywowac i demotywowac do wielu rzeczy, przynajmniej mnie, bo jak juz bywaja dni, ze 'nie chce' mi sie biegac, to zawsze pogoda jest nie za ladna. Ale jeden z moich ulubionych cytatow, brzmi 'nie ma zlej pogody, sa tylko slabe charaktery', wiec to zadna wymowka!





dzisiaj zaczynam mala przygode z trenowaniem i motywowaniem innych, czuje, ze bedzie zabawnie i ciezko, ale caly pomysl brzmi obiecujaco! Dla nikogo z nczym nie jest za pozno, najwazniejsza jest wiara w siebie, a reszta przyjdzie stopniowo. Trzymam kciuki mocno za moich treningowych bohaterow; nie jest trudno cos zaczac, ale w tym wytrwac:))



piątek, 10 kwietnia 2015

czyzby wiosna?



wiosna rowniez na talerzu!
wreszcie piatek, wreszcie nowy post :) a co najfajniejsze, wreszcie czuc wiosne!
ciesze sie niezmiernie, bo ta szarosc i zimno moze w pewnym momencie juz przytloczyc, poza tym pogoda potrafi najbardziej zniechecic mnie do wielu rzeczy. Fajnie popatrzec na rozpogodzone niebo i slonce, ktore daje strasznie duzo energii do dzialania. Dodatkowo bardzo lubie biegac wiosna, bo jest przyjemnie cieplo, a nie za goraco jak latem. I fajnie jest moc znow pobiegac w krotkim rekawie:)
Dzisiejsza pogoda wysmienita do kazdej aktywnosci, a ja jak na zlosc w domu, bo niestety napotkaly mnie male problemy zdrowotne i trzeba troche 'nic nie robic', ale zawsze mozna i taki czas fajnie spozytkowac, w koncu... nie samym sportem czlowiek zyje! I wlasciwie to ciesze sie, ze jednak rozum wygral a nie serce podpowiadajace zeby jednak choc troche sie przebiec, bo zdrowie ma sie jedno. I w ten sposob postanowilam nadrobic male zaleglosci filmowe na poczatek i ksiazkowe. polecam szczerze dwa filmy, ktore obejrzalam; 'Snajper' i 'Teoria Wszystkiego'; calkiem inne, ale obydwa ciekawe, poruszajace na swoj sposob i po prostu dobrze zrobione. A dla wielbicieli 'Igrzysk smierci' polecam podobna 'Niezgodna', ja lubie takie klimaty i ciekawa jestem kolejnej czesci.
A jesli chodzi o ksiazki, to juz mniej emocjonujaco, bo najpierw czeka mnie lektura... ale za to mam czas wreszcie zeby skonczyc druga czesc 'Gry o tron' i nie moge doczekac sie kiedy wreszcie zaczne czytac kolejna ksiazke.
Zaliczylam dzisiaj calkiem fajny i przyjemny dzien, zwlaszcza przyjemny byl spacer - przyroda o tej porze roku jest na prawde przepiekna! :) I oczywiscie nie umknal mojej uwadze kolejny biegacz, ktory biegl moja nowa trasa i strasznie fajnie widziec, ze coraz wiecej ludzi wynurza sie z domu.
widzialam tez mnostwo rowerzystow i rolkarzy- kazda aktywnosc jest fajna i kiedy pogoda sprzyja, to tym bardziej nie powinno sie siedziec w miejscu. Ty tez z pewnoscia znajdziesz cos dla siebie, trzymam kciuki za twoja przygode z ulubionym sportem, albo za kontynuacje wymarzonej drogi do sukcesu! Nadeszla wiosna, czas pokazac co robilo sie zima... :D

Ps. moj maly przyjaciel stal sie tez moim treningowym kumplem :)

poniedziałek, 30 marca 2015

Udany tydzień

Dawno nie miałam za sprawa aktywnosci tak fajnego tygodnia! Ostatnio pojawila sie mala kontuzja, potem choroba, dlatego poczatek marca byl sredni jesli chodzi o przebiegniete kilometry i zrobione cwiczenia. Srednio przejmuje sie swoimi statystykami i dawno juz zrezygnowalam z gonitwy za liczbami, ale nie moge powiedziec, ze nie mam jakiegos celu do ktorego daze. Zalozylam sobie, ze bede przebiegac dana liczbe kilometrow w miesiacu, ale szybko z tego zrezygnowalam, poniewaz czulam, ze narzucilam sobie za wysoki poziom jak na poczatek, co wiecej troche mnie to demotywowalo i odbieralo wreszcie radosc z biegania, a to jest najfajniejsze, wiec musialam inaczej poustawiac sobie w glowie ambicje, tak, zeby bylo motywujaco, ale za razem zeby mnie to nie gasilo. Chyba kazdemu na poczatek polecilabym nie patrzec na zegarek. Kluczowe jest wlasciwie to zeby wychodzic biegac, nabyc taka regularnosc i trwac w tym. Ja na poczatku po prostu biegalam przez pare dni w tym samym miejscu ile moglam, widzac, ze codziennie koncze dalej. Po tym jak zaczelam regularnie wychodzic biegac, to po pewnym czasie zaczelam robic jak najmniej przystankow, czyli od paru zatrzyman na trasie 5 km do zadnego.  I dopiero pozniej powoli zaczelam patrzec ile przebiegam, w jakim czasie, tempie, ale z dystansem, a nie wyrzutami, ze 'tak slabo'. Nie ma wolnego biegu, jest tylko dokladniejszy :P Przy regularnym bieganiu nie ma sily na to zeby nie przyszla poprawa czasu i tak tez bylo u mnie. Wlasnie, wlasnie troche sie tu zapomnialam, bo mialam pisac o udanym tygodniu, ale wlasciwie gdyby nie poczatki, to by go tez nie bylo ;) Tydzien temu w poniedzialek jak nigdy postawilam na bieganie, jak nigdy, poniewaz zawsze ograniczam poniedzialek tylko do treningu pilki noznej, a tym razem mialam maly niedosyt i poszlam biegac. Bardzo sie ciesze ze swojej dezyzji, bo bieglo mi sie na prawde fajnie i nawet czulam trasie, ze moge gdzies tam polepszyc dotychczasowy czas na mojej ulubionej 5,5 kilometrowej trasie. I dopiero bedac juz w domu i przegladajac dziennik zorientowalam sie, ze poprawilam bardzo swoj czas w porownaniu z pierwszym takim dystansem, zrobilam swoja ulubiona trase w czasie 30.16 i jestem zadowolona, bo na poczatku robilam ja w 37:12!! Dla niektorych to moze byc duzo, dla innych malo, a dla mnie najwazniejsze, ze postepy sa widoczne i ze potrafie pokonywac wlasne granice. Ten tydzien byl udany rowniez dlatego, ze przebieglam lacznie 30 km, solidnie cwiczylam na skakance, a w przerwach robilam swoj misz-masz na miesnie brzucha i rece. To byl bardzo fajny, aktywny tydzien, w ktorym udalo mi sie bezkompromisowo wygrac z lenistwem, a na koncu tygodnia w nagrode fastfood,  nie czuje wyrzutow sumienia, co wiecej uwazam, ze trzeba pozwalac sobie co jakis czas na takie jedzenie :)
A udany tydzien troche popsul mi wynik wczorajszego meczu, ktory oczywiscie ogladalismy wszyscy  wspolnie w domu i szczerze mowiac mocno liczylam na 3pkt wywiezione z Dublina, ale z dwojga złego lepszy 1 niz 0! Mecz zdecydowanie mniej efektowny i zadowalajacy jak poprzednie, ale rotacje w skladzie zrobily swoje. Za to cieszy mnie postawa co niektorych powolanych na nowo i mimo wszystko z usmiechem patrze na przyszle spotkania. No i moj number one reprezentacji mnie nie rozczarowal, swoja droga trzeba byc na prawde swietnie zorganizowanym, zeby mimo walki i biegania fryzura wyglada przez 90 minut tak samo dobrze :D
Mam nadzieje, ze ten tydzien bedzie rownie owocny jak poprzedni :)
tak Adaś kibicował podczas Euro, ale wczoraj nie było gorzej :)


czwartek, 26 marca 2015

friendstraining

Bardzo duzo ludzi uwielbia i cwiczy tylko z kims, domyslam sie, ze druga osoba pelni role motywatora i najzwyczajniej w swiecie w dwojke razniej pokonywac swoje granice. To bardzo fajny pomysl rowniez dla tych ktorzy byc moze nie potrafia sami sie zmotywowac i z pewnoscia okazja do regularnych spotkan i pogaduch pomiedzy wykonywanymi cwiczeniami. Razem mozna zdecydowanie wiecej, chociazby dlatego, ze kiedy cwiczymy z kims, to podswiadomie nie chcemy mu odstepywac i w ten sposob pokonujemy kolejne kroki prowadzace do sukcesu. Ja biegam wlasciwie zawsze sama i nie sprawia mi to zadnych trudnosci, a nawet lubie w pojedynke pokonywac trase, ale za to czesto cwicze razem z moim blizniakiem i lubimy bardzo te chwile. Wlasciwie, to  przypomnialam sobie, ze gdy zaczelam sukcesywnie cwiczyc, to tez nie bylam sama, bo byla ze mna moja mama. To bylo zabawne i fajne, bo dzieki niej w sumie wytrwalam wtedy w tych swoich pierwszych regularnych cwiczeniach, bo jak sie nie ruszyc, kiedy wracam do domu, a mama mowi, ze zrobila juz 'Killera' Chodakowskiej?  teraz nie robie juz tych cwiczen i rzadko cwicze z mama (choc moze znow da sie namowic?), ale bardzo milo wspominam tamte trudne i wyczerpujace momenty :D  Wracajac do mojego treningowego przyjaciela, to najczesciej cwiczymy wspolnie na silowni, albo w domu wykonujemy cwiczenia abs i spedzamy swietnie czas z nasza ulubiona skakanka. Uwielbiamy tez inne aktywnosci, zwlaszcza teraz kiedy pogoda coraz fajniejsza, to rowerowy wycieczki sa jak najbardziej pozadane, oczywiscie basen, choc rzadko jest czas. Czesto gramy tez w jakies gry, najczesciej to pilka nozna, latem za to pojawia sie hokej, siatkowka na plazy, czy badminton. Oczywiscie bardzo lubimy angazowac w gre cala rodzine, mozna spedzic razem czas, plus super sie przy tym bawic i na koncu, spalic jakies tam kalorie.
Dla mnie taki friendstraining to troche naturalna kolej rzeczy, bo prawie wszystko robimy z siostra razem, wiec dlaczego cwiczyc mamy osobno? uwielbiam ta wspolna wymiane energii, duzo smiechu (kiedy ktoras z nas czasem przewraca sie przypominajac co najmniej slonia w skladzie porcelany) i wreszcie wspolna motywacje. Sadze, ze fajnie jest razem smiac sie ze swoich slabosci i jeszcze fajniej potrafic je pokonywac, a moim zdaniem w takim wspolnym treningu mozliwe jest latwiejsze dokonanie tego. Taka druga osoba to po prostu duze mentalne wsparcie, kiedy juz myslisz, ze nie dasz rady, to jest ktos obok, kto nie pozwala ci tak myslec i konsekwentnie zagrzewa cie do walki.
Jesli wydaje ci sie, ze nie potrafisz sam osiagnac sukcesu, to sprobuj zrobic to z kims - wspolny sukces moze rownie dobrze smakowac jak indywidualny, Sam cos osiagniesz, a jeszcze bedziesz mial udzial w osiagnieciu kogos innego, a dla niektorych wiele oznacza, jesli moga komus pomoc.
Ja bardzo doceniam obecnosc drugiej osoby na treningach i bardzo lubie spedzac z kims aktywnie czas ;) Milego wspolnego trenowania dla wszystkich!!!

moj treningowy(i nie tylko) towarzysz, zero podobienstwa, prawda? :))

wakacyjne ;)


ostatnio czesto sluchamy tego :P