wtorek, 12 lipca 2016

Niezbedna roznorodnosc

Prowadze dziennik treningowy, uaktualniam go systematycznie i dzieki temu moge analizowac dany tydzien, miesiac, czy w koncu podsumowac caly biegowy rok. W zeszlym roku rowniez staralam sie skrupulatnie notowac kazda aktywnosc i dzieki temu moge zobaczyc czy na przestrzeni czasu sie rozwijam, czy jednak stoje w miejscu, co robie lepiej, a z czym nadal walcze, bo nie za bardzo wychodzi. Sam fakt, ze prowadze taki dziennik daje mi sygnal, ze jest calkiem okej, bo skoro cos tam  wpisuje, to oznacza, ze aktywne zycie mi sie nie znudzilo i caly czas staram sie byc w ruchu. Jednak udalo mi sie dostrzec cos jeszcze, co wlasciwie mnie nie za bardzo nie zdziwilo, mam tendencje do opadania z sil latem, tych biegowych sil. A przynajmniej jesli chodzi o ilosc przebiegnietych kilometrow. Przyczyn jest pewnie kilka, a najwieksza z nich, to z pewnoscia wymowki, jednak mocno rywalizuje z nia trudnosc w 'wstrzelenie sie' w odpowiednia i przede wszystkim bezpieczna pogode do biegania; jakos dziwnie czesto zdarza sie, ze wlasnie w te najcieplejsze pory mam zaplanowany trening. Bylam przez chwile troche rozczarowana sama soba i tym, ze nie potrafie jeszcze tak wszystkiego w zyciu poukladac, tak rozplanowac swojego czasu,  obowiazkow,  zeby biegac duzo wiecej, az nasunela mi sie kolejna, tym razem pozytywna mysl. To prawda, biegam mniej, niz chocby w poprzedzajacym lato maju, ale ja wcale nie opadlam z sil, za to  wlasnie znalazlam czas na inne aktywnosci, ktore lubie, a o ktorych przez moment zapomnialam. Uwielbiam rower,  skakanke,  czy w reszcie moj ulubiony zestaw cwiczen abs,  ktory zawsze konczy sie zakwasami I ktorego bardzo dawno nie robilam.  Atywnosci jest mnostwo I dzieki temu wybor jest ogromny, wiec z pewnoscia kazdy znajdzie cos dla siebie. Dlatego gdy z jakis powodow nie udaje mi sie pobiegac,  to wymyslam cos innego.  Mialam taki czas, w ktorym postawilam bieganie na pierwszym miejscu i mialam wrazenie, ze jak zrobie cos innego zamiast biegania, to tak sie nie zmecze, nie bede miec tyle satysfakcji i frajdy. Jednak przeciez inne formy aktywnosci tez wyzwalaja we mnie  endorfiny i daja poczucie, ze zrobilam cos, co kosztowalo mnie duzo energii, ogromnych checi i samozaparcia. Zreszta przeciez zaczynalam przygode z nowym, zdrowszym i aktywniejszym zyciem od roznego rodzaju treningow, dopiero po jakims czasie, gdy poczulam sie pewniej chcialam i zaczelam biegac. I oczywiscie jestem wielka milosniczka biegania, ale rowniez ruchu w ogole. Nic nie daje mi tyle pozytywnej energii,dystansu i pokory, co bieganie, jednak lubie roznorodnosc, dlatego nie chce i nie ograniczam sie tylko do tego.  Najwiekszym plusem takiej sytuacji jest to, ze ja mam dzieki temu co jakis czas poczucie, ze tesknie za bieganiem. I dla mnie to jest najcenniejsze, bo robiac cos ciagle czesto istnieje ryzyko popadniecia w monotonie, rutyne, ktora meczy i nie pozwala cieszyc sie tym co robimy. Pracujac nad soba mozna uzywac wielu srodkow i nawet jesli mamy te swoje ulubione, to warto czasem cos pozmieniac, cos dodac, by potem jednak z tego zrezygnowac i znow poznac cos nowego,  i wreszcie finalnie docenic wielka wartosc tego ulubionego sposobu :)



Nie bylabym soba jednak, gdybym nie sprobowala do konca lata jednak dolozyc troche wiecej treningow biegowych niz dotychczas. To element pracy nad soba, a to wlasnie lubie.